środa, 11 lipca 2012

11 lipca 1995

Poniższe dwa krótkie filmy pokazują działalność pozarządowej serbskiej organizacji "Zene u crnom" (Kobiety w Czerni), która od lat walczy m.in. o uznanie w Serbii dnia 11 lipca za Dzień Pamięci o Ludobójstwie w Srebrenicy. * *

sobota, 17 marca 2012

Traj not tu bi hermetik

Przez wzgląd na ulubioną destynację Tvrtka I i hercega Stjepana wklejamy sąsiadów :)
A zresztą Rambo jest ogólno-yugo i na pewno będzie też hitem 2012 w BiH ;)



Kiedyś już miał ciągoty do evroviziji......:)

piątek, 16 marca 2012

Słowo się rzekło...

…osiołek u płota:)
*

*
To jak, pomożecie? :)

wtorek, 21 lutego 2012

Andzia w bośniackiej mgle, czyli na Bałkanach bez zmian

To nie będzie recenzja filmu. Nie tylko dlatego, że trudno pisać recenzję czegoś, czego się nie widziało, ale dlatego, że to co dzieje\-ało się wokół reżyserskiego debiutu holywoodzkiej gwiazdy jest znacznie ciekawsze, i więcej mówi o sytuacji w BiH, i u sąsiadów, niż sam film. (Opinie polskich recenzentów po pokazie w Berlinie można odnaleźć bez trudu).
Na portalach serbsko-chorwacko-bośniackich natomiast właśnie wygasają ostatnie emocje związane z premierami filmu w Bośni i Chorwacji. Wystarczy pobieżnie przejrzeć tytuły więkoszości „artykułów”, by zorientować się, iż nie o film tu chodzi, i że całe zjawisko pt. Angelina w Bośni, stanowi świetny materiał bardziej dla socjologów wszelkiej maści niż znawców sztuki filmowej.
Ale od początku:
Andzia przyjechała do BiH jakieś półtora roku temu, spotkała się z ofiarami wojny w BiH i wstrząśnięta ich opowieściami postanowiła zrobić film, o czym pisała swego czasu kolezanka po blogu http://www.mojesarajevo.blogspot.com/2010/10/nasza-angelina.html

Potem Andzia zrobiła film (na Węgrzech).
Potem chorwacki dziennikarz, o typowo chorwackim nazwisku Braddock, oskarżył Andzię o plagiat. (Po czym pomyślałam sobie, że nie zdziwiłabym się, gdyby to była część promocji filmu, wymyślona przez Andziowych PR-owców:)
Potem Andzia pojechała do Rade Šerbedžiji na chorwackie Brijune.
Potem ogłoszono, że „jest już tytuł” filmu; (jakiś „językoznawca” połączył dwa tureckie słowa „bal” i „kan” („krew” i „miód”) dodał dwa do dwóch i wyszło mu Balkan:)
Potem ogłoszono, że „jest już trailer”.
Potem ogłoszono, że „film będzie pokazywany w lokalnym języku”. Andzia powiedziała, że tak jest autentyczniej. (Potem słyszałam angielski akcent Gorana Kosticia, faktycznie - "tak jest autentyczniej…" :)
Potem ogłoszono, że „jest już plakat”.
Potem Angie film pokazała w Sarajewie na specjalnym seansie dla członków organizacji zrzeszających ofiary i rodziny ofiar wojny.
Potem większość serbskich mediów (bez oglądania filmu) obwieściło, że film jest antyserbski.
Potem boszniackie media od razu były zachwycone.
Potem, zanim sam książę z Laktaša Milorad D. sam wpadł na ten pomysł doniosły, że Mile zabronił pokazów filmu w Republice Serbskiej.
Potem ci sami, którzy nie pozwolili Andzi na robienie filmu w Bośni, byli zachwyceni.
Potem Mile wieść o zakazie zdementował. Zdementowały boszniackie media.
Potem Mile filmu pokazywać zabronił.
Potem bośniackie media doniosły, że Andzia (rekord?) osiem godzin (bez przerwy?) mówiła o swoim filmie dla amerykańskiego Newsweeka.
Potem nastąpiły premiery w Nowym Jorku i Losie Andżelesie.
Potem amerykańskie recenzje były średnie, a recenzenci zastanawiali się, dlaczego Andzia zrobiła film na temat, który i 20 lat wcześniej nikogo nie obchodził…
Potem boszniackie media znów były zachwycone.
Potem wszyscy pisali jak pięknie Andzia wyglądała, jaka okropna ta wspólnota międzynarodowa, jacy dobrzy ci bośniaccy aktorzy, i jaką to świetną rzecz zrobili dla swego kraju.
Potem serbskie media znów nie były zachwycone.
Potem Andzia wywiadów udzielała, mówiła i mówiła, tłumaczyła się i tłumaczyła (że film „trudny i brutalny”, że „nie antyserbski”), a na pytanie czy zaadoptuje dziecko z Bośni, jak się to pięknie mówi po naszemu, „została bez tekstu”.
Potem z RS nadeszły wieści, że „ten film to śmieć”.
Potem Mile Dodik oświadczył, że nie ma nic przeciw projekcjom filmu w RS.
Potem Andzia dostała w USA nagrodę za działalność humanitarną.
Potem Andzia dostała nominację do Złotego Globa. Globa nie dostała.
Potem film wyświetlano w Sarajewie podczas tygodniowych „ekskluzywnych” pokazów.
Potem w internetowych mediach FBiH nie ukazała się ani jedna klasyczna, rzeczowa recenzja filmu boszniackiego autorstwa, ogłoszono, że „film jest wstrząsający i pokazuje prawdziwy obraz wojny”.
Potem ogłoszono, że film jest „dobrą promocją dla BiH”.
Potem Andzia oświadczyła, że kolejny film zrobi o Afganistanie. (Potem przeczytałam komentarze „zachwyconych” tym faktem Bośniaków. Cytować nie będę.)
Potem Andzia i Zana Marjanović rozmawiały w Białym Domu z Barackiem Obamą.
Potem nie wiadomo, czy wzruszony prezydent znalazł Bośnię na mapie, czy nie…
Potem Rade Šerbedžija oświadczył, że po premierze w USA nie podał ręki generałowi Clarkowi.
Potem Andzia opowiadała, jak z tym samym generałem Clarkiem konsultowała szczegóły militarnych aspektów filmu.
Potem Andzia z Bradem hopsali w rytm bałkańskiej muzyki na przyjęciu u Šerbedžiji.
Potem gruchnęła wieść, że Andzia podczas kolejnej wizyty w BiH zażąda likwidacji Republiki Serbskiej.
Potem nastąpił medialny lincz Angeliny w serbskich i serpskich tabloidach, o czym natychmiast z radością doniosły media FBiH.
Potem Andzia (nie wiadomo czemu:) zdementowała sensację o likwidacji RS.
Potem (a miało być tak pięknie:) RS nie została zlikwidowana.
Potem Andzia dostała globusa i nie wytrzymała nerwowo, a „Brad Pitt przyłapał ją płaczącą pod prysznicem”…





Potem jeden z internautów zdenerwowany medialną obecnością Andzi wszędzie, ale to wszędzie, zapytał w komentarzu, czy nie wiadomo przypadkiem czy Andzia - za przeproszeniem - "pod tym prysznicem nie puściła bąka"...
Potem Andzia pojechała na Berlinale. Andzia wzbudziła zachwyt. Film nie.
Potem Andzia poszła z dziećmi do Legolandu.
Potem na sarajewskim lotnisku wylądował samolot z Andzią.
Potem Andzia wyszła z samolotu.
Potem Andzia wsiadła do samochodu. (Wcześniej trochę pomachała łapką:)
Potem była konferencja prasowa.
Potem Andzia wywiadów udzielała, mówiła i mówiła, tłumaczyła się i tłumaczyła, że „artystyczna interpretacja, a nie dokument”, że to i sio, i że bardzo lubi Serbów. Bo oni tacy mądrzy są, potrafią „myśleć samodzielnie”, a nie tylko te tabloidy czytać.

Potem (lub przedtem – nie wiem, bo już straciłam rachubę:) zdarzyło się coś naprawdę fajnego. Jedna z internautek, mieszkanka Prijedoru w Republice Serbskiej oświadczyła w internecie, że ma dość Dodikowej dyktatury i organizuje nielegalną premierę filmu w swoim domu:). Film początkowo zamierzała ściągnąć z netu, lecz Andzia wzruszona tym faktem wysłała jej legalną kopię:). Premiera\y doszła\y do skutku. Recenzje publiczności nie były takie złe. Ucieszona zdarzeniem Jasmila Žbanić stwierdziła, że „to najlepsze, co nam się przytrafiło od czasu podpisania porozumienia z Dayton”, parafrazując kuriozalne oświadczenie ef. Cericia, że „film Jolie to najlepsza rzecz, jaka zdarzyła się Bośni od podpisania porozumienia z Dayton”, które to wygłosił po sarajewskiej premierze…

Bo potem była premiera.
I wszyscy tam byli. Oprócz serbskiego członka Prezydium BiH i ambasadora Serbii.
Potem był aplauz.
Potem Andzia płakała i dziękowała po bośniacku.
Potem nastąpiła w mediach krótka, acz żywa dyskusja, czy istnieje język bośniacki.
Potem Andzia wsiadła do samolotu.
I fruuuuu… poleciała. (Wcześniej trochę pomachała łapką)
Potem na premierę do Zagrzebia.



Potem niezastąpiony mer Zagrzebia Milan Bandić popełnił freudowski błąd twierdząc, że najbliższy z Andziowych filmów jest mu właśnie "W kranie krwi i mięsa".
Potem był red carpet, autografy i aplauz, a chorwackie „gwiazdy” się zwierzały, kogo zaproszono, a kogo nie, i że za późno zaprosili, a przecież jakoś ubrać się trzeba.
A Andzia wyszła po pierwszych minutach filmu i tyle ją widzieli.
Potem Vedrana Rudan znów poszła o jeden most za daleko, i w swym fanatycznym stylu napisała na blogu, co myśli o Andzi. Przeczytałam. Źle myśli. Chyba też coraz gorzej z jej głową, bo potem zrobiło mi się niedobrze.
Potem nie było premiery w Belgradzie. I nie będzie. Atmosfera nie ta.
Potem film nie był wyświtlany w kinach w RS.
Potem Marjana Karanović telewizyjnym programie „Žene” jak zawsze uratowała honor tych Serbów, którzy jeszcze „potrafią myśleć samodzielnie”.
Potem, jak Andzia wyjechała, zrobiło się tak pusto i nudno, więc na koniec jedno medium FBiH zapodało, że na murze w Banja Luce wykwitło graffiti obraźliwe dla Andzi i Pitta.
Potem Mile stwierdził, że film nie jest zakazany w RS...
Potem Severina urodziła syna.

A potem przyjdzie Pjer Žalica i zrobi „Gori vatra 2”.
*
(chaos w dzisiejszym poście sponsorowały: sarajevo-x.com, index.hr, jutarnji.hr, vijesti.ba, radiosarajevo.ba, oslobodjenje.ba, kurir-info.rs, novosti.rs i inni… :)

niedziela, 19 lutego 2012

Yurowizja tuż, tuż...

Czy pamiętacie tę blondynkę z kilku postów poniżej, plumkającą na klawiszach w eurowizyjnym wideoklipie Dino Merlina?:)
Już wiadomo na co głosujemy w tym roku?
Uwaga: ta piosenka grozi uzależnieniem:)



ps. aha, piosenka konkursowa będzie oficjalnie w marcu, a to dopiero przedsmak:)

wtorek, 14 lutego 2012

Miss Sarajevo w twoim pokoju


Jeżeli chcecie mieć na własność Miss Sarajevo, wystarczy trochę pieniędzy i wyprawa do sklepu z dobrym dizajnem. Najnowszym dizajnem podkreślmy, bo Miss Sarajevo, czyli sofa, została zaprojektowana w 2011 roku przez Karmelinę Martinę dla włoskiego Moroso.

Karmelina Martina, młoda i bardzo zdolna projektantka urodziła się w Sarajewie, ale mieszka i pracuje we Włoszech, w Udine. Studiowała we Florencji wzornictwo przemysłowe, które skończyła z wyróżnieniem w 2001 roku. Od 2006 roku pracuje dla prestiżowej firmy meblarskiej Moroso, ale oprócz tego projektuje także biżuterię, lampy i wnętrza prywatne.

Inspiracją dla Karmeliny przy projektowaniu sofy Miss Sarajevo było oczywiście cudowne miasto rodzinne i jego wielokulturowe dziedzictwo z dominującym akcentem otomańskim. Miss – bo charakter sofy jest bardzo kobiecy. Sama projektantka mówi o swoim dziele, że w kanapie żyje świat pokoi z aromatem tureckiej kawy, pokoi z koronkowymi ornamentami, wełnianymi, włochatymi narzutami (jambolije), rzeźbionymi drewnianymi stołami i nieskończoną różnorodnością ręcznie robionych obrusów, serwetek, które je pokrywają.


Kanapa ma bardzo prostą linię, równe, niskie poduszki, co nasuwa skojarzenia z sećiją. Całość, wraz z metalowymi nóżkami ma równocześnie nowoczesną formę i podstawową uniwersalną biało – beżową kolorystykę. Tapicerka ma kilka wersji, oprócz wspomnianej w stonowanych barwach możemy wybrać także wersję z pokryciem poduszek w kolorze czerwonym ze szlaczkami, nasuwającym skojarzenia z ornamentami na tradycyjnych strojach kobiecych, z pokryciem kwiecistym jak na kobiecych chustach lub szarawarach (dimije) oraz z pokryciem białym, "koronkowym".






































Moroso zrealizowało jeszcze kilka innych projektów Karmeliny, między innymi stołek Twist again. W opisie mebla za inspirację uznano naturę, ale ja tu widzę jak byk nawiązanie do najprawdziwszego peškuna. No nie mam racji?










































fot. moroso.it, 4bp.blogspot.com

niedziela, 29 stycznia 2012

Bośniafarianie u nas

Dubioza Kolektiv zawitała do ojczyzny naszej, aby trzema koncertami, w te styczniowe mrozy, rozgrzać publiczność w Lublinie i w Warszawie. Dla pozostałej zmarzniętej reszty Polski zagrali w Ministerstwie Dźwięku w Czwórce. Na szczęście jest coś takiego jak archiwum koncertów, więc kto się nie załapał, może sobie w domowym zaciszu zapalić - kadzidełko i włączyć bardzo energetyczne dźwięki fajnych chłopaków Bośniaków na stronie Czwórki.

Kto chce powtórzyć przyjemność na żywo w naszym kraju, mamy dobre wieści, że planują pojawić się na Przystanku Woodstock 2012.

Nota historyczno - informacyjna: Grupa powstała w 2003 roku, założona przez Adisa Zvekicia, Almira Hasanbegovicia (wokaliści), Brana Jakubovicia (sampler/klawisze) i Vedrana Mujagicia (gitara basowa). Teksty Dubiozy Kolektiv wyrażają krytyczny stosunek do negatywnych zjawisk (nacjonalizm, korupcja, niesprawiedliwe podziały), które pojawiły się w powojennej rzeczywistości Bośni i Hercegowiny, a promują oczywiście walkę o lepsze jutro i o to by było przyjemnie ;) Zespół wydał do tej pory 6 albumów. W 2011 roku otrzymali nagrodę MTV Best Adria Act.

A oto próbka z Dubiozy, która wciąż walczy o sprawiedliwość społeczną i tolerancję, śpiewa o tym, że ciężko jest i brakuje na różne mniej lub bardziej podstawowe potrzeby:
*